Pół godziny – tyle zajmuje uczniom Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych „Cogito” dojście do szkoły z przystanku przy ul. Powstańców po zamknięciu przejścia przez tunel pod torowiskiem pomiędzy ulicami Głowackiego, a Dworcową . Choć nieoświetlony, wąski i – jak twierdzą mieszkańcy dzielnicy „Hugo” - bywał niebezpieczny, był uczęszczanym skrótem do centrum miasta.


Radna Barbara Merta problem sygnalizowała już dwa lata temu. Gdy pod koniec roku na półokrągłym przesmyku od strony ul. Dworcowej pojawiły się żółte taśmy z hasłem, że wejście wzbronione, postanowiła interpelować raz jeszcze. Dlaczego?
- W najgorszej sytuacji są uczniowie, którzy dojeżdżają do szkoły z Sosnowca, Katowic, Bytomia. Z przystanku autobusowego zlokalizowanego przy ulicy Powstańców muszą docierać do szkoły drogą główną, a więc do ronda, przez tory przy ul. 27 Stycznia, gdzie znajdują się często zamykane szlabany, a następnie ulicą Głowackiego lub też ul. Fabryczną, a dalej Kilińskiego. To półgodzinna wędrówka. Niestety rozkład autobusów jest skonstruowany w taki sposób, że nie mają oni szans zdążyć na poranne lekcje. Skrótem – droga do szkoły zajmuje im raptem 5 minut – tłumaczy nauczycielka języka polskiego w szkole, Sylwia Gralikowska, która sama od lat korzystała z przejścia.
Jej opinię podziela dyrekcja szkoły. Jak się dowiedzieliśmy, z przejścia korzystali również uczniowie i pracownicy Szkoły Podstawowej nr 11 i mieszkańcy dzielnicy. Dawniej był on oświetlony. Teraz, po zmroku bywa niebezpieczny, bo człowiek wchodzący w tą wąską, długą i ciemną przestrzeń staje się łatwym łupem dla przestępców i złodziei.
Szkoła zwracała się z prośbą do PKP o wyremontowanie tunelu, oświetlenie i przystosowanie go do użytkowania przez ludzi. PKP odpowiadało, że na takie inwestycje nie ma środków.
Przejście zamknięto, tłumacząc, że tunel nie nadaje się na codzienne użytkowanie przez ludzi. Budowano go po to, by nadmiar wody podczas deszczu nie zalewał torowiska. Ewentualnie miał służyć jako przejście ewakuacyjne. Radykalne działania PKP spotkały się natychmiast z reakcją mieszkańców dzielnicy. Piechurzy już tego samego dnia taśmy zerwali. Przechodzą nielegalnie.
- Ludzie przechodzili przez tunel grupami. Gdy go zamknięto, uczniowie masowo zaczęli spóźniać się na lekcje. Obawiam się, że wobec braku tego przejścia zaczną chodzić górą przez tory, a to jest jeszcze bardziej niebezpieczne – stwierdza dyrektor szkoły, Danuta Kopyczok, która dodaje, że nie wie, czy nie będzie zmuszona zmieniać planu lekcji pod rozkłady jazdy.
Jak mówi radna Merta, nie chodzi tylko i wyłącznie o sam tunel, lecz w gruncie rzeczy o brak alternatywnej trasy komunikacyjnej dla osób zamieszkujących dzielnicę „Hugo”, wzdłuż której biegnie torowisko. Najbliższe przejście ze szlabanami znajduje się przy ul. 27 stycznia. Niegdyś można było przedostać się tamtędy przejściem podziemnym, które od lat jest jednak zamknięte. Jak nas poinformowała rzecznik prasowa PKP, Jolanta Michalska, jest ono w złym stanie technicznym i przechodzenie tamtędy było niebezpieczne.
Na interpelację Barbara Merta otrzymała odpowiedź, w której naczelnik Wydziału Komunalnego Grażyna Pietrek tłumaczy, że miasto zwróciło się po raz kolejny do PKP z pytaniem o przyszłość tunelu. Odpowiedź była niezmienna. Tunel miał służyć odwadnianiu, a nie ludziom i powinien zostać zamknięty. Jak jednak zobaczyliśmy na własne oczy - to społeczeństwo wybrało jego praktyczne zastosowanie.

Ludność sama wydeptuje miejskie ścieżki. Taką nielegalną ścieżką stało się także przejście przez tory przy targowisku pod wiaduktem. Mimo, iż można w sposób bezpieczny przedostać się na drugą stronę górą, mieszkańcy miasta od lat masowo – zwłaszcza w dni targowe – przechodzą przez tory, oszczędzając kilka minut i ryzykując życie w razie spotkania z pociągiem.

0 komentarze: